Smokeły Wikia
Advertisement

Witajcie! Tutaj zostanie opisana historia Stada Mroku, czyli mojego stada :3

Wszystko co potrzebne znajdziecie w opku, więc bez przeciągania zaczynam, i życzę miłego czytania!

                                              Prolog                                                         

Ta noc była wyjątkowo ciemna...

Na niebie nie było widać ani jednej gwiazdy, a chmur nie było...

Na wzgórzu, nieopodal lasu, leżało jedno, samotne smocze jajo.

Całe czarne, bez najmniejszego przebarwienia.

Noc jakby wiedziała, kto się zaraz wykluje, bowiem była to najciemniejsza noc w dziejach tej krainy.

Skorupka zaczęła pękać - pojawiały się drobne pęknięcia, aż w końcu jajko rozpadło się.

W miejscu, gdzie przed chwilą leżało jajo, siedział teraz mały, czarny smoczek.

Otworzył swoje oczy, i pierwszy raz spojrzał na świat.

Jego, a raczej jej, oczy były nie tyle co żadkie, lecz w ogóle nie spotykane wśród smoków!

Jej oczy były koloru lawendowego, i lśniły wśród mroku nocy.

To małe smoczątko jeszcze nie wiedziało, jakie okrutne okaże się dla niego życie...

                                                Rozdział 1                                                 

Wielki cień co jakiś czas przykrywał gwiazdy. Smoczyca już namierzyła swój cel i nie zamierzała go zgubić.

Jedna z owiec oddzieliła się od reszty, a teraz uciekała przed ogromnym drapieżnikiem.

Smoczyca zagoniła owcę nad kanion i wylądowała tuż za nią.

Miała zaatakować, ale poczuła lekkie uczucie w bok. Spojrzała w tamtą stronę i ujrzała chłopca rasy ludzkiej, który trzymał łuk.

Młodzieniec miał na oko dziesięć lat i kruczoczarne włosy oraz piwne oczy.

Dwumetrowa smoczyca powoli podeszła do chłopaka. W jego oczach było widać strach, ale kryła się w nich też ciekawość.

Przyglądała się człowiekowi, gdy nagle poczuła mocne ukłucie w prawej łapie. Strzała zdołała przebić się przez łuski i dostała się do cienkiej skóry. Jakiś mężczyzna - ojciec chłopca strzelił do niej chroniąc syna. Ryknęła cicho a na jej pysku pojawił się grymas bólu.

Szlag! Chłopak był zdziwiony tym, co usłyszał w swojej głowie (pozdro dla czytelników dziedzictwa!).

Gad odleciał łapiąc owcę i zostawiając wstrząśniętego chłopaka.

***

Co tak długo? zapytał jeden ze smoków, który był w jej stadzie. Mruknęła coś pod nosem i podreptała dalej. Zaniosła owcę Alfie i ukłoniła się lekko.

Znowu się spóźniasz. Poza tym, Dren doniósł mi, że interesujesz się ludźmi. Co to ma znaczyć? Usłyszała w swojej głowie. Od dawna spodziewała się takiego pytania.

Spóźniłam się, ponieważ dostałam strzałą, a owca uciekła korzystając z mojej nieuwagi. Ludźmi interesuję się, bo jestem ciekawska. Spuściła głowę, a Alfa westchnął wziął łup i odszedł.

Poszła nad strumyk nałowić ryb, po czym wróciła do swojej małej jaskini.

***

Rano obudził ją krzyk strażników.

Zbierać swoje szczątki z jaskiń! Ludzie nas znaleźli!

Zerwała się na równe łapy. Jak to? Przecież ich leże jest położone na odludziu, nigdy nie widziała człowieka w zasięgu kilku kilometrów stąd. Dlaczego nagle przybyli?

Nie czas na rozmyślania! Trzeba uciekać!  Mruknęła i wyleciała w jaskini. Ludzie zdążyli zniszyczyć już wylęgarnię i leże Alfy.

Smoki walczyły, ale ludzi było więcej i mieli jakieś dziwne użądzenia - strzelały w smoki sieciami i kamieniami.

Młoda smoczyca patrzyła przerażona na to, co się dzieje. Musi uciekać, to pewne. Odleciała ile sił w skrzydłach.

Leciała przed siebie godzinami, aż zmęczyła się tak, że ledwo wymachiwała skrzydłami - wtedy zatrzymała się w małej, ale przytulnej jaskini.

Była niska - smoczyca musiała się schylać, aby nie obijać głowy o sufit.

Położyła się w małym wgłębieniu w kącie jaskini i zasnęła.

Po jej pyszczku spłynęła samotna łza - teraz jest już załkiem sama - stado wyginęło, jej rodziców nie poznała a teraz jeszcze błądzi po świecie.

Ma dopiero dwa lata, a straciła wszystko...

Każdy w życiu coś stracił - nie ma człowieka absolutnie szczęśliwego.

Ale czasami jest tak,

że złe rzeczy wychodzą nam na dobre.

Kiedy coś nam się nie uda,

staramy się robić to lepiej.

To sprawia, że jesteśmy silniejsi.

Uczymy się na błędach,

i to dzięki nim stajemy się silniejsi.

                                              Rozdział 2                                                    

Rano młodą smoczycę obudził dziwny zapach - mieszanka pola, drzew i gospodarstwa domowego.

Szeroko otworzyła oczy i spojrzała w kierunku wyjścia - stał tam człowiek. Nie był uzbrojony - miał tylko tępy nóż do patroszenia ryb.

Miał krótkie blond włosy i duże, niebieskie oczy. Ramiona miał szerokie a ręce umięśnione. Nosił na sobie wytarte spodnie z załatanymi kolanami koloru brudnego brązu. Jego koszula była w kratkę, choć przez brud trudno było to zobaczyć. Rękawy miał podwinięte do łokci. Pod koszulą dało się zobaczyć biały podkoszulek. Młodzieniec miał na oko czternaście lat.

Patrzył przerażony na smoczycę, która powoli wstała i stanęła jak najdalej od człowieka. Rozwinęła skrzydła i dumnie wyprostowała szyję chcąc wystraszyć chłopaka.

Pocoś tu przyszedł?  Warknęła. Chłopak drgnął zaskoczony. Nigdy dotąd nie miał do czynienia ze smokiem. Jednak tylko młoda smoczyca potrafiła nawiązywać kontakt z ludźmi - inne smoki potrafiły kontaktować się tylko ze swoimi pobratymcami.

-Podobno wczoraj słyszano tu dziwne odgłosy. Miałem iść to sprawdzić... - odpowiedział przestraszony.

Więc masz już odpowiedź.  Mruknęła składając skrzydła. Dlaczego jeszcze nie uciekłeś? Kiedy przyszedłeś, spałam, dlaczego więc nie uciekłeś bądź mnie nie zabiłeś? Przecież ludzie tak bardzo lubią zabijać smoki! Warknęła.

-Ja nie zabijam. Tylko istoty nierozumne, a ty taką nie jesteś, prawda? - odparł pewniej siebie blondyn.

A czego was uczą na temat smoków? Skąd wiesz, że jesteśmy rozumnymi istotami? Smoczycą kierowała w tej chwili ciekawość, nie rozsądek.

-Uczą nas, że jesteście bezwzględnymi maszynami do zabijania. - Blondyn podrapał się w tył głowy.

Więc czemu jeszcze żyję? Skąd mogłeś wiedzieć, że jestem istotą rozumną? Nie ustępowała smoczyca.

-Ponieważ mój dziadek spotkał smoka - powiedział. Zauważył ciekawość na pyszczku smoczycy więc kontynuował - Był bezbronny. Smok mógł go zabić, lecz tego nie zrobił. Chciał odejść, lecz gad mu nie pozwolił. Patrzyli sobie w oczy, aż w końcu smok do niego przemówił. - Młoda smoczyca była coraz bardziej ciekawa i zdziwiona. - Okazało się, że w tej okolicy zaginął młody smoka. Jaszczur podejżewał, że ludzie go porwali, dlatego przyleciał. Kiedy mój dziadek powiedział, że nic nie wie, smok posmutniał. Widząc to, mój dziadek zaproponował mu, że pomoże w poszukiwaniu. Smok był zdziwiony, ale przyjął propozycję.

A smoczek się znalazł?  Smoczyca teraz leżała na ziemi słuchając młodzieńca.

-Okazało się, że wystraszyły go psy i czmychnął do stodoły aby skryć się w sianie. Smok chciał się jakoś odwdzięczyć, ale dziadek odmówił. Smok nalegał, ale dziadek uparcie stawiał przy swoim. W końcu zrezugnowany smok odleciał. Potem już go nie widział - zokończył chłopak.

Zadziwiająca historia. Z tego, co wiem, żaden smok nie potrafił kontaktować się z ludźmi, a tym bardziej mówić! Myślałam, że jestem pierwsza. '''Smoczyca wstała i spojrzała w oczy młodzieńca.

-A dlaczego ty mnie nie zabiłaś? - spytał podniecony chłopak. Wyglądał jakby zapomniał, że stoi przed nim smok.

Zawsze ciekawili mnie ludzie, a ty jesteś pierwszym, z którym rozmawiam. Więc... moze już polecę? Zapewne ludzie będą przerażeni smokiem w sąsiedztwie. '''Smoczyca spuściła łeb i ruszyła w stronę wyjścia.

-Zaczekaj - powiedział chłopak, kiedy smoczyca przechodziła obok niego. - Jak masz na imię?

Schinko, ale wołają na mnie Dyfcia.  Odpowiedziała.

-Rayn. - Chłopak uśmiechnął się. Patrzył z podziwem na to, z jaką łatwością smoczyca wzbija się w powietrze.

Czasami myślimy, że coś jest niebezpieczne, złe i niegodne naszej uwagi.

Okazuje sie jednak, że strasznie się mylimy.

Czasami w ten sposób odnajdujemy przyjaciół.

Bo prawdziwy przyjaciel nie zawsze musi być człowiekiem...

                                              Rozdział 3                                                   

Advertisement