Smokeły Wikia
Advertisement

A więc maccie parę informacji:

-pogrubiona czcionka to moje głupie gadanie.

-To historia "mojego" stada, bo się Dyfcia uparła, że musi być...

pochyła czcionka to smoczy język (taki tajemny :P)

_____________________________________________________________________________________

Za niedługo dodam opko...


W mroźnych górach północy żyją smoki mrozu, samotnicy pomagający sobie wzajemnie, lecz nie zawsze tak było... Wieki temu, gdy smok dla smoka był wrogiem żyła smoczyca o imieniu Vaya (czyt. Waja) z gatunku mroźnik jadowity, która wierzyła, że pokój jest możliwy,  jeśli wszystkie smoki będą do tego dążyć. Może by się udało gdyby ktoś  posłuchał co chce osiągnąć, a nie od razu atakował...

Vaya sprzed wejścia do swojej jaskini patrzyła na zachód słońca po czym z westchnieniem weszła do środka. Skierowała się do jaskini z marmuru, zioneła płynnym azotem na podłoże i ułożyła się do snu. Pierwsze co zauważyła po przebudzeniu to promienie słońca wpadające przez niewielki otwór w skale. Uśmiechneła się, czując nadzieje, że może się uda sprowadzić pokój w góry. Wyszła z jaskini i wzbiła się w powietrze. Kochała takie chwile, widziała płatki śniegu wirujące w powietrzu, taki widok zawsze był piękny i nikt kto go raz zobaczył o nim nie  zapominał, kto raz widział wschód słońca w górach na północy, ten jeśli opuścił góry,  odczuwał tęsknote dopóki weń nie powrócił. Właśnie ten czar powoduję, że żaden smok żyjący w górach, nie chce ich opuścić. Gdy smoczyca znalazła się nad jeziorkiem, zapikował w dół i chwyciła rybe. Spokojnie wylądowała na szczycie jakiejś góry, a po skończonym posiłku poszybowała na zachód. 

Nie wiem jak sklecić moję pomysły na opko w jakąś sęsowną całość...

Vaya spokojnie szybowała, wtem w jaskini u podnóży jakiej góry rozbłysło błękitne światło, potem stopniowo gasło, aż zniknęło. Z jaskini wyszły dwa, czarne smoki, miały kagańce na pyskach i dziwne branzolety na łapach, na których migotały wielobarwna iskry, lecz, było to złudne piękną one wręcz promieniowały grozą i mrokiem. Nawet śnieżne ptaki uciekały wyczuwając tę grozę. Za czarnymi smokami wyszły dwunożne istoty z długimi biczami i poganiały smoki które ciągneły wóz z żelaza.

-Szybciej bydlaki!- wrzasneła jedna z dwunogich istot. Nagle Vaya przypomniała sobie o historiach o okrutnych stworzeniach, zwanych ludźmi. Zrozumiała, że to właśnie te bestie zabijające dla zabawy.

Wycofała się szybko, wiedziała, że nie da rady im sama.

-Tutaj musi być pełno złota!

- racja Kaste!

Vaya jeszcze raz spojrzała na smoki, gdy wtem, jeden z ludzi ten którego towarzysz nazwał Kaste spojrzał w jej strone i szepnął coś do drugiego, po czym zaczeli się skradać w stronę smoczycy. Chcieli schwytać i zniewolić, w ich świecie smoki były dzikie i zmuszane do współpracy za pomocą magii, te drugie często były wręcz katowane niewolniczą pracą i umierały, wkońcu stały się stworzeniemi na skraju wyginięcia, przetrwały tylko te które żyły w ekstremalnie trudnych warunkach, a ludzi pozbiawieni głównej  siły roboczej zaczeli szukać portali do innych światów... Nawet smoki z gór północy słyszały o tych potworach, tak jak u ludzi opowiada się straszne historie o smokach, tak u smoków opowiada się historie o ludziach mordujących pisklęta, rozbijających jaja, niszczących gniazda i leża. 

Vaya pobiegła w najbardziej niedostępne części gór, wiedziała, że ludzie nie są tak wytrzymali żeby wytrzymać w tej temperaturze...

Advertisement