Smokeły Wikia
Smokeły Wikia

Przedmowa[]

Cześć, wiem że na innych wiki mam kilka niedokończonych historii, ale mimo wszystko potrzebuje się oderwać od nich na dłuższą chwilę. Będę tu publikował krótkie opowiadania, raz na jakiś czas, dla rekreacji i nauki pisania. Pozdrawiam.

To zaczynajmy :D

Wprowadzenie, prolog lub coś tego rodzaju[]

Przeżyłem już nie jedno, ale nic z tych rzeczy nie było tak relaksujące jak powolne delektowanie się świeżo parzonym naparem z rumianku, z dodatkiem mięty pieprzowej dla wzbogacenia smaku pod niewielkim wodospadem, słuchając budzącej się puszczy o poranku.

Jestem i chyba już zawszę będę podróżnikiem, prowadzącym wieczną przygodę po tym pięknym świecie. Nie pamiętam niestety swojego imienia, ponieważ żyję już nazbyt długo żeby pamiętać cokolwiek z tamtego świata, który dla mnie przestał istnieć. Wszakże mając coś ponad dziesięć tysięcy lat swoje się przeżyło, nieprawdaż? Większość ludzi określa mnie mianem Sokoła, gdyż jak wspomniałem wędruję, wśród smoków jestem znany jako Starszy, a ludy podziemi i gór zwą mnie Niosącym Wiedzę, jednak nie jest to ważne, ponieważ ja tylko spisuję wszystkie opowieści i historie, które opowiadają mi ci, których napotkam na swojej drodze i przekazuję ukrytą w nich prawdę.

Nie piszę ksiąg, każdą opowieść pamiętam, ciekawe prawda? Pamiętam wszystko, ale nie własne imię, skradzione mi przez czas. Opowiadam je dzieciom, dorosłym, potrzebującym nauk, lecz moja rola polega również na pomocy każdemu żywemu stworzeniu jakie napotkam, chcę by, to co wiem nie zostało zapomniane, dlatego podróżuje i przekazuje tę wiedzę w słowach i czynach.

Zanim opowiem ci choć jedną z tych historii, opowiem ci o miejscu, gdzie będą się one działy. Tak, albowiem chyba miejscem, najbardziej bogatym w wiedzę, której poszukuje, a wówczas poszukiwałem jest półwysep wielorybi.

Miejsce to jest naprawdę niezwykłe, żeby przejść je wzdłuż potrzeba by na to co najmniej czterdziestu dni nieustannej wędrówki. Są tu puszcze, góry, płaskowyże i lazurowy ocean na zachodzie. Jest tu wszystko i dla wszystkich. Tutaj jednak się zatrzymamy, ponieważ czas opowiedzieć pierwszą historię, która opowie dlaczego to miejsce zostało przeklęte, a było to około trzech wieków temu...

Klątwy i Przekręty[]

Na Półwyspie Wielorybim, około pół tysiąca lat przed wielką Wojną i sześć tysięcy po przybyciu pierwszych osadników, znajdowało się siedem miast. Każde miasto zwało się inaczej, przykładowo miasto leżące na wzgórzu zwało się Miastem na Wzgórzu, miasto nad cyplem, Miastem na Cyplu i tak dalej. 

Miasta te w całości były własnością ludzi, elfów i niziołków zjednanych przymierzem istot wyższych, aczkolwiek czasem widywano w nich smoki oraz co bardziej cywilizowane grupy orków, sprzedających skóry i kamienie runiczne pochodzące z gór wschodnich. W miastach panował dobrobyt, ale w otaczających je pomniejszych wioskach i grodach nie zawsze tak było.

Magia, która strzegła miast, zapewniała im też ciepło w mroźne zimy oraz chłód w upalne letnie dni. Jarmarki w miastach zawsze były otwarte, niezależnie od pory roku.  Jeżeli miałeś coś wartościowego, coś co mógłbyś sprzedać, prawdopodobnie zostałbyś wpuszczony przez jedną z bram.

Lecz co mieli zaoferować biedniejsi mieszkańcy wisi i grodów? Zboże na mąkę? – To było stanowczo za mało, żywności bowiem w miastach nie brakowało, posiadały one własne otaczające je zaczarowane pola, które mogły obrodzić jeśli zaszła taka potrzeba. Niezliczone trzody owiec i innych zwierząt hodowlanych,  pięknie zadbanych, przemierzały te pola skubiąc wiecznie zieloną trawę.

Zestawienie dwóch skrajności – bogactwo w otoczonych potężnymi murami siedmiu miastach i bieda w dole, wśród chłopstwa i niezliczonych cechów, jednających najczęściej kilku członków. Nasza historia zaczyna się w Mieście pośród szczytów, na pograniczu gór wschodnich, kiedy to adept szkoły magii przechadzał się…

Odgłos kroków Saliona niósł się niczym bicie dzwonów w wyciszonym magicznie ogrodzie medytacji. Rozważając lekcję mistrza run, który opowiedział im historię powstania i znaczenia zaklęcia snu, próbował odciągnąć własne myśli od wydarzenia, którego był świadkiem podczas własnego lotu w postaci wróbla ponad miastem.

Po raz pierwszy zobaczył, żeby to ktoś obcy, wtargnął do miasta, oszukał kamiennych strażników i przedarł się przez barierę ażeby to sięgnąć do serca senatora Kilu. Pamiętał jak zabójca niepostrzeżenie zbliżał się do swojej ofiary, by w ostatniej sekundzie zatopić nóż w plecach członka starszyzny, niszcząc bez problemu zaporę magiczną zapewnianą przez klejnot w pierścieniu senatora.

Ten czyn zaszokował go tak bardzo nie z powodu przełamania zaklęć i run, ale przez to że skrytobójcą  był chłopak nieco od niego młodszy. Nawet przez myśl mu nie przeszło by sam był w stanie, choćby i najgłębszej rozpaczy czy nie nienawiści do tego starego człowieka dopuścić się takiej zbrodni.

Nawet smoki, najpotężniejsze spośród wszystkich ras prawie nigdy, a przynajmniej tak głosiły legendy, nie zabijały tak po prostu. Nie twierdzi że chłopak nie miał motywacji, ale Kilu uczynił tyle dobra dla mieszkańców miast i nie tylko, że w żaden sposób nie mógł tego pojąć.

Rozsiadł się w swoim ulubionym miejscu pod Jabłonią i oczyścił umysł rzucając na siebie runę spokoju.  Kiedy błyszczące symbole spowijały mu twarz, on błąkał się w odmętach własnego umysłu, próbując znaleźć odpowiedzi na dręczące go pytania.

- Salionie! – Dobiegło go telepatyczne wezwanie, które przerwało trans. Przymrużył oczy, oślepiony światłem. Sylwetka mężczyzny, który przy nim klęczał wyostrzyła się, a on ujrzał mistrza run.

CDN

Bardzo proszę o wytykanie mi błędów, w końcu to na nich człowiek się uczy nieprawdaż?