Smokeły Wikia
(Wpis na blogu utworzony lub zaktualizowany.)
(Wpis na blogu utworzony lub zaktualizowany.)
Linia 39: Linia 39:
 
Julii (CzkAstrid fan) - daj sobie spokój z tym demonem
 
Julii (CzkAstrid fan) - daj sobie spokój z tym demonem
   
Pewnej innej Julii, która i tak tego nie czyta, bo nie posiada konta, ale kiedys jej to wcisnę ;)
+
Pewnej innej (bardzo dzikiej) Julii, która i tak tego nie czyta, bo nie posiada konta, ale kiedys jej to wcisnę ;)
   
 
Wszystkim uzytkownikom wikii, którzy poswięcaja swój czas, by poczytać me zacne wypociny :) Uwielbiam was za to :D
 
Wszystkim uzytkownikom wikii, którzy poswięcaja swój czas, by poczytać me zacne wypociny :) Uwielbiam was za to :D
Linia 47: Linia 47:
 
Czarnowłosa dziewczyna schowała się za rogiem budynku. Było blisko. Mogli ją złapać. Skręciła w jedną z niezliczonych, brukowanych uliczek Hekki unikając wzroku przechodzących obok ludzi. Musiała jak najszybciej wydostać sie z miasta, dotrzeć do Klity.
 
Czarnowłosa dziewczyna schowała się za rogiem budynku. Było blisko. Mogli ją złapać. Skręciła w jedną z niezliczonych, brukowanych uliczek Hekki unikając wzroku przechodzących obok ludzi. Musiała jak najszybciej wydostać sie z miasta, dotrzeć do Klity.
   
Ściągnęła włosy w warkocza i zrzuciła z siebie długi ciemny płaszcz. Ewentualnie swiadkowie minionego zdarzenia nie powinni jej rozpoznać. Bynajmniej nie od razu. Nie biegała jakoś szybko. Chciała po prostu opuscic Hekkę.
+
Ściągnęła włosy w warkocza i zrzuciła z siebie długi ciemny płaszcz. Ewentualni świadkowie minionego zdarzenia nie powinni jej rozpoznać. Bynajmniej nie od razu. Nie biegała jakoś szybko. Chciała po prostu opuścić Hekkę.
   
Mijała kamiennice, strzeliste dachy kolorowych domków. Ulicami chodzili ludzie zajeci swoimi sprawami. W jednym z ogródków biło sie dwóch chłopców. W koncu dziewczyna przebiegła przez brame od razu, instynktownie kierując sie w lewo.
+
Mijała kamiennice, strzeliste dachy kolorowych domków. Ulicami chodzili ludzie zajęci swoimi sprawami. W jednym z ogródków biło sie dwóch chłopców. W końcu dziewczyna przebiegła przez bramę, od razu, instynktownie kierując sie w lewo.
   
Po kilku minutach dotarła na skraj lasu. Przystaneła opierając dłonie na kolanach. Sprawdziła kieszeń spodni. Żóltawa kartka spoczywała na jej dnie, cicho szeleszcząc podczas biegu, czy nawet marszu. Udało jej sie. W końcu.
+
Po kilku minutach dotarła na skraj lasu. Przystanęła opierając dłonie na kolanach. Sprawdziła kieszeń spodni. Żółtawa kartka spoczywała na jej dnie, cicho szeleszcząc podczas biegu, czy nawet marszu. Udało jej sie. W końcu.
   
-Ava! - głos dobiegł zza gestwiny drzew - co ty tutaj robisz?
+
-Ava! - głos dobiegł zza gęstwiny drzew - co ty tutaj robisz?
   
Spomiędzy strzelistych sonen wyłonił się około trzydziestoletni mężczyzna ze skórzana torba przewieszoną przez ramię. Przy pasie zwisały dwa krótkie miecze - podobno jedne z najlepszych w całym Iberisie. Uśmiechał się do niej Wyciągajac dłoń, na której spoczywała garść dojrzałych jagód.
+
Spomiędzy strzelistych sonen wyłonił się około trzydziestoletni mężczyzna ze skórzaną torbą przewieszoną przez ramię. Przy pasie zwisały dwa krótkie miecze - podobno jedne z najlepszych w całym Iberisie. Uśmiechał się do niej wyciągajac dłoń, na której spoczywała garść dojrzałych jagód.
   
-Misja - wyjasniła krótko - Muszę sie dostac do Klity i dostarczyc to Claudiusowi - pomachała pożółtkłą kartką.
+
-Misja - wyjasniła krótko - Muszę się dostać do Klity i dostarczyć to Claudiusowi - pomachała pożółtkłą kartką.
   
 
-Cały czas te twoje przeszpiegi? Nie powinnaś zajmować się szkoleniem błękitnych?
 
-Cały czas te twoje przeszpiegi? Nie powinnaś zajmować się szkoleniem błękitnych?
   
-To w tej chwili wazniejsze, błekini moga czekac, mają innych nauczycieli.
+
-To w tej chwili wazniejsze, błękitni mogą poczekać, mają też paru innych nauczycieli.
   
 
-Dobrze wiesz, że Claudius Ci zaufał. Jesteś najmłodszą mentorką w historii Łowiectwa.
 
-Dobrze wiesz, że Claudius Ci zaufał. Jesteś najmłodszą mentorką w historii Łowiectwa.
   
-Tak, tak. A co ty bys zrobił na moim miejscu? Tak samo jak ja wiem o swojej pozycji w Łowiectwie, tak i ty zdajesz sobie sprawę, że jeżeli nie powstrzymamy gildii, Hekka upadnie jeszcze szybciej.
+
-Tak, tak. A co ty byś zrobił na moim miejscu? Tak samo jak ja wiem o swojej pozycji w Łowiectwie, tak i ty zdajesz sobie sprawę, że jeżeli nie powstrzymamy gildii, Hekka upadnie jeszcze szybciej.
   
 
Mężczyzna przygryzł wargę.
 
Mężczyzna przygryzł wargę.
   
-Nie kłóćmy sie, Ty. Może i jestem o polowę młodsza, ale na pewnych sprawach zależy mi równie mocno, jak tobie.
+
-Nie kłóćmy sie, Ty - podjeła dziewczyna. - Może i jestem o połowę młodsza, ale na pewnych sprawach zależy mi równie mocno, jak tobie.
   
-Chodźmy już do Klity Stojąc tu ryzukujemy, że ktos lub cos odbierze nam twój mały skarb.
+
-Chodźmy już do Klity Stojąc tutaj ryzukujemy, że ktoś lub coś odbierze nam twój mały skarb.
   
Idąc wydeptanymi ścieżkami juz nie odzywali sie do siebie. Zawisła pomiedzy nimi dosyć niezręczna atmosfera. Ava rozpusciła włosy i przeczesal je palcami nie zwarając uwagi na brudne dłonie. Po dłuższym marszu dotarli do sporego budynku stojącego na rozległej polanie. Oświetlone ostatnim światłem dnia brudne, kamiennie cegły wyglądały na dosyć stare. Budowla wyglądąła na zaniedbaną, ale to były tylko pozory. 
+
Idąc wydeptanymi ścieżkami juz nie odzywali się do siebie. Zawisła pomiędzy nimi dosyć niezręczna atmosfera. Ava rozpusciła włosy i przeczesała je palcami nie zwarając uwagi na brudne dłonie. Po dłuższym marszu dotarli do sporego budynku stojącego na rozległej polanie. Oświetlone ostatnim światłem dnia brudne, kamiennie cegły wyglądały na dosyć stare. Budowla wyglądąła na zaniedbaną, ale to były tylko pozory. 
   
Ty zapukał do drzwi najpierw sześć, postem trzy, a na koniec cztery razy i odsunął się w niemym oczekiwaniu. Drzwi nie miały klami, ani zamka. Dało się je otworzyc wyłącznie od zewnątrz. Tak przyjmowano gości oraz Łowców, którzy wracali z rutynowych patroli, czy ustalonych, zapanowanych wcześniej misji.
+
Ty zapukał do drzwi najpierw sześć, postem trzy, a na koniec cztery razy i odsunął się w niemym oczekiwaniu. Drzwi nie miały klamki, ani zamka. Dało się je otworzyć wyłącznie od wewnątrz. Tak przyjmowano gości oraz Łowców, którzy wracali z rutynowych patroli, czy ustalonych, zapanowanych wcześniej misji.
   
Drugie wejście znajdowało się jakies dwieście metrów od Klity. Wchodzili tamtędy tylko niektórzy Łowcy. Wracających z bardzo niebezpiecznych misji, chcacych zgubic kogos w pościgu, lub wracający zbiorowoscią, gdy nikt nie mógł otworzyc głównych drzwi.
+
Drugie wejście znajdowało się jakies dwieście metrów od Klity. Wchodzili tamtędy tylko niektórzy Łowcy. Wracający z bardzo niebezpiecznych akcji, chcący zgubić kogoś w pościgu, lub wracający zbiorowoscią, gdy nikt nie mógł otworzyć głównych drzwi.
   
W końcu w wejściu stanał Claudius. Aktualny przywódca Łowiectwa. W jego ciemnych włosach zaczynały się pojawiać juz pierwsze oznaki siwizny, ale ostre rysy twrzy i budzące respekt spojrzenie pozostawało niezmienne.
+
W końcu w wejściu stanął Claudius. Aktualny przywódca Łowiectwa. W jego ciemnych włosach zaczynały się pojawiać juz pierwsze oznaki siwizny, ale ostre rysy twrzy i budzące respekt spojrzenie pozostawało niezmienne.
   
 
-Avalon, Tyson. Dobrze wiedzieć ze żyjecie. - Było to stare przywitanie Łowców. Dawniej witano się tak tylko po wymagajacych bitwach, czy niebezpiecznych misjach. Teraz, wypowiadane dzień w dzień, stało się to juz prawie żartem.
 
-Avalon, Tyson. Dobrze wiedzieć ze żyjecie. - Było to stare przywitanie Łowców. Dawniej witano się tak tylko po wymagajacych bitwach, czy niebezpiecznych misjach. Teraz, wypowiadane dzień w dzień, stało się to juz prawie żartem.
Linia 87: Linia 87:
 
-Ciebie równiez, Claudiusie. Siwizna jeszcze pozwala Ci patrzeć w lustro? - odparł. Dowódca spiorunował go wzrokiem.
 
-Ciebie równiez, Claudiusie. Siwizna jeszcze pozwala Ci patrzeć w lustro? - odparł. Dowódca spiorunował go wzrokiem.
   
-Mam ogrom informacji - wtrąciła Ava - chyba, że wolisz zajmowac sie swoim owłosieniem.
+
-Mam ogrom informacji - wtrąciła Ava - chyba, że wolisz zajmowac się swoim owłosieniem.
   
-Nie rozmawiajmy w drzwiach. Za duzo mogłoby sie wydarzyć - wesoła atmosfera prysła. Przeszli  przez próg i znaleźli się w sieni. Ściany pozbawione okien i miękki, puszysty dywan nadawały pomieszczeniu trochę prostego uroku. Właśnie to miejsce od wielu lat było dla Avy domem. Najlepszym domem.
+
-Na prawdę, bardzo zabawne. Poważnie, nie moge powstrzymac smiechu. Nie rozmawiajmy w drzwiach. Za dużo mogłoby sie wydarzyć - wesoła atmosfera prysła. Przeszli  przez próg i znaleźli się w sieni. Ściany pozbawione okien i miękki, puszysty dywan nadawały pomieszczeniu trochę prostego uroku. Właśnie to miejsce od wielu lat było dla Avy domem. Najlepszym domem.
   
Ruszyli korytarzem mijając wiele wąskich drzwi, zza których dochodziły rozmowy i nieskrywane śmiechy. W miarę jak cichły, drzwi zaczeły się rozbic szersze. Niektóre były otwarte - ukazywały obszerne sale treningowe pełne sprzętu do ćwiczeń i broni.
+
Ruszyli korytarzem mijając wiele wąskich drzwi, zza których dochodziły rozmowy i nieskrywane śmiechy. W miarę jak cichły, drzwi zaczeły się pojawiać się coraz rzadziej. Niektóre były otwarte - ukazywały obszerne sale treningowe pełne sprzętu do ćwiczeń i broni.
   
Claudius wprowadził całą trójke do pomieszczenia zawalonego stertami kopert z porwanymi woskowymi pieczęciami. Pieczęcią Łowiectwa był sokół trzymajacy w szponach miecz.
+
Claudius wprowadził całą trójkę do pomieszczenia zawalonego stertami kopert z przerwanymi woskowymi pieczęciami. Pieczęcią Łowiectwa był sokół trzymajacy w szponach miecz.
   
-Opowiadaj - rzucił Claudius wskazując im puste fotele. Miękkość oparcia była dla Avy rozkosza po odbytej misji.
+
-Opowiadaj - rzucił Claudius wskazując im puste fotele. Miękkość oparcia była dla Avy rozkoszą po odbytej misji.
   
-Znowu byłam w ich siedzibie. Oto ca znalazłam - wyciągnęła z kieszeni kartkę i odsuwając trochę zabazgrolonych kartek rozłożyła ją na biurku. - To plan całej bazy. Jak się okazuje ich dziura ma całkiem ciekawe podziemia. Czerpią wodę z podmiejskich kanałów. Aha, no i te wiatraki tutaj - wskazała palcem na precyzyjny rysunek - to filtry, bez dwóch zdań. Z zapisków na dole strony zrozumiałam jedynie, że ich kolejna akcja ma mies miejsce daleko poza Hekką. Nie do konca rozumiem wszystkie ich szyfry. Prawie mnie nakryli, kiedy złożyłam mała wizytę w pokoju ich szefa, ale gra była warta świeczki. Powinnam rozpracowac wszystko na tej kartce w ciąu kilku najblizszych dni...
+
-Znowu byłam w ich siedzibie. Oto co znalazłam - wyciągnęła z kieszeni kartkę i odsuwając trochę zabazgrolonych kartek rozłożyła ją na biurku. - To plan całej bazy. Jak się okazuje ich dziura ma całkiem ciekawe podziemia. Czerpią wodę z podmiejskich kanałów. Aha, no i te wiatraki tutaj - wskazała palcem na precyzyjny rysunek - to filtry, bez dwóch zdań. Z zapisków na dole strony zrozumiałam jedynie, że ich kolejna akcja ma mieć miejsce daleko poza Hekką. Nie do końca rozumiem wszystkie ich szyfry. Prawie mnie nakryli, kiedy złożyłam mała wizytę w pokoju ich szefa, ale gra była warta świeczki. Powinnam rozpracować wszystko na tej kartce w ciąu kilku najblizszych dni...
   
 
-Hej, przychamuj - dowótca spojrzał na nią z uniesionymi brwiami - Wiem, że to dla Cibie ważne, i że angażujesz w to teraz większość swojego czasu, ale nie sądzisz, że powinni zająć sie tym także inni?
 
-Hej, przychamuj - dowótca spojrzał na nią z uniesionymi brwiami - Wiem, że to dla Cibie ważne, i że angażujesz w to teraz większość swojego czasu, ale nie sądzisz, że powinni zająć sie tym także inni?
   
-Grupa nowicjuszy mogła by wzbudzic podejrzenia gildii - zaoponowała.
+
-Duża grupa mogła by wzbudzić podejrzenia wśród pozostałych członków gildii - zaoponowała.
   
-Avi, - przerwał niespodziewanie Ty - daj mi chwilę porozmawiac z Claudiem. Dosłownie trzy minuty, potem możesz tu wrócić nie zważając na to, w jakim stadium rozmowy jestesmy, tylko nie podsłuchuj, dobra?
+
-Avi, - przerwał niespodziewanie Ty - daj mi chwilę porozmawiać z Claudiem. Dosłownie trzy minuty, potem możesz tu wrócić nie zważając na to, w jakim stadium rozmowy będziemy, tylko nie podsłuchuj, dobra?
   
-Nie rozmawiajcie o mnie, beze mnie! Nie jestem juz dzieckiem, myślałam, że dostatecznie to wam wszystkim udowodniłam. Nie dojdziemy do niczego, jeżeli nie zaczniecie traktować poważnie mnie i tego co mówię.
+
-Nie rozmawiajcie o mnie, beze mnie! Nie jestem już dzieckiem, myślałam, że dostatecznie to wam wszystkim udowodniłam. Nie dojdziemy do niczego, jeżeli nie zaczniecie traktować poważnie mnie i tego co mówię.
   
-Równiez nie dojdziemy do niczego, jeśli nie przestaniesz się z nami tak zajadle kłócić - Claudius wyraźnie ledwo trzymał nerwy na wodzy.
+
-Również nie dojdziemy do niczego, jeśli nie przestaniesz się z nami tak zajadle kłócić - Claudius wyraźnie ledwo trzymał nerwy na wodzy.
   
 
Ava chciała zabić obydwóch mężczyn wzrokiem. Kiedy ją zignorowali wyszła.
 
Ava chciała zabić obydwóch mężczyn wzrokiem. Kiedy ją zignorowali wyszła.
   
Znajdując sie z powrotem w niekońcącym się korytarzu wpatrywała się w zdobiony zegar ścienny. W tym moemencie trzy minuty równie dobrze mogły być wiecznością. Przeszukałą własne myśli w poszukiwaniu konsekwencji kłótni z dowódcą i nie wypełniania obowiązków mentora świeżo przybyłych.
+
Znajdując sie z powrotem w niekońcącym się korytarzu wpatrywała się w zdobiony zegar ścienny. W tym moemencie trzy minuty równie dobrze mogły być wiecznością. Przeszukała własne myśli w poszukiwaniu konsekwencji kłótni z dowódcą i nie wypełniania obowiązków mentora świeżo przybyłych.
   
Zdegradowanie. Odebranie możliwości głosowania do odwołania. I najgorsza - nakaz wstrzymania się od uczestnictwa w misjach, dopóki nie bedzie to absolutnie konieczne. Czarnowłosa dziewczyna musiała liczyc się z tym, że mogą wybrac karę dowolną, albo wszystkie naraz.
+
Zdegradowanie. Odebranie możliwości głosowania do odwołania. I najgorsza - nakaz wstrzymania się od uczestnictwa w misjach, dopóki nie bedzie to absolutnie konieczne. Czarnowłosa dziewczyna musiała liczyć się z tym, że mogą wybrac karę dowolną, albo wszystkie naraz.
   
 
Gdy czas w końcu minął Ava wpadła z powrótem do pokoju, ale zastała Ty'a i Claudiusa siedzących sztywno w fotelach.
 
Gdy czas w końcu minął Ava wpadła z powrótem do pokoju, ale zastała Ty'a i Claudiusa siedzących sztywno w fotelach.
Linia 125: Linia 125:
 
-Jeszcze nie wiem. Na razie nie musisz się tym martwić, bo cały jutrzejszy dzień spędzasz na treningach z błękitnymi. Tylko bez dyskusji - dodał kiedy zobaczył, że Ava już otwiera usta, by coś powiedzieć.
 
-Jeszcze nie wiem. Na razie nie musisz się tym martwić, bo cały jutrzejszy dzień spędzasz na treningach z błękitnymi. Tylko bez dyskusji - dodał kiedy zobaczył, że Ava już otwiera usta, by coś powiedzieć.
   
-Będę Ci jutro towarzyszył - rzucił Ty mysląc, że to pewnie pocieszy dziewczynę.
+
-Będę Ci jutro towarzyszył - rzucił Ty pewnie myśląc, że to pocieszy dziewczynę.
   
-NA razie to koniec tego jakże uroczego spotkania. Możecie udać się do siebie. 
+
-Na razie to koniec tego jakże uroczego spotkania. Możecie udać się do siebie.
  +
  +
-Potrzebuję więcej wyjaśnień... Jak mają wygladać raporty? I co sie stanie jesli gildia nabierze podejrzeń, bo sie jutro nie pojawię? I...
  +
  +
-Raporty ustne. krótkie i zwięzłe, ale masz to robić absolutnie codziennie. Co do gildii, to na pewno sobie z tym poradzisz kiedy już... Hm... uznam, że możesz wrócić do tej misji.
  +
  +
Ava zaniemówiła. Więc jednak. Poniekąd był to nakaz wstrzymania się od misji. Ona - urodzony Łowca na pewno nie bedzie potrafiła tego znieść. Wybiegła z pomieszczenia powodując zawalenie się kilku stosów kopert i trzasnęła drzwiami.
 
[[Kategoria:Wpisy na blogach]]
 
[[Kategoria:Wpisy na blogach]]

Wersja z 13:05, 5 maj 2016

Postanowiłam iść z duchem tej wikii i zacząć pisać (och, znowu) opowiadanie!

Skoro z duchem tej wikii, to według trendu, przed którym długo sie wzbraniałam, zachęcam czytelników do zgłaszania własnych postaci, nie przedłużajac:

Akcja ma miejsce Iberis, krainie, której centrum zycia kulturowo-naukowego jest miasto Hekka. Ostatnimi czasy Hekka jest napadana przed nieodgadnioną gildię złodziei. Umierający na ciężką, nikomu dotychczas nieznana chorobę władca nie ma następcy, więc arystokracja zaczyna wić spiski, które juz zostawiają znamiona na swietności państwa. Stolica z kazdym dniem pograża sie w anarchii, a Iberis dąży do rozpadu.

Kazdy uzytkownik moze zgłosic tylko jedna postać. Aby się zgłosić wystarczy wypełnić ponizszy "formularzyk" i miec na uwadze, że jestem człowiekiem podłym i jeżeli wasza postac nie bedzie mi pasowac moze na nią spaćd około 84 kilogramów surowego mięsa :)

PS. z założenia przyjmuje, że wszyscy jestescie ludźmi ;)

Imię(+ opcjonalnie nazwisko/przydomek):

Płeć:

Wiek:

Wygląd:

Charakter:

Historia:

Broń i umiejetności:

Przynależność: (Mozna byc np: członkiem arystpkracji, zwykłym mieszkańcem Hekki czy innego miasteczka na terenie Iberisu, cudzoziemcem, członkiem Łowiectwa*... zmartwie was, ale nie chciałbym miec tutaj nikogo przynależącego do gildii złodziei)

  • Łowiectwo to grupa ludzi wyszkolonych w walce. po odbyciu szkolenienia mozna zostać w Łowiectwie i pełnić tam służbe, zostać członkiem straży królewskiej lub po złożenuodpowiedniej przysiegi wrócic do normalnego zycia.


Na zgłoszenia czekam do jutra, jutro pisze I rozdział. Oczywiście potem sdalej bedzie można zgłaszać postcie. Jednak im  wczesniej zostana one zgłoszone, tym wczesniej sie pojawia.

Miłej zabawy :)

To opowiadanie dedykuję poczwórnie:

Rodzicom - wiem, że śledzicie mnie w internecie

Julii (CzkAstrid fan) - daj sobie spokój z tym demonem

Pewnej innej (bardzo dzikiej) Julii, która i tak tego nie czyta, bo nie posiada konta, ale kiedys jej to wcisnę ;)

Wszystkim uzytkownikom wikii, którzy poswięcaja swój czas, by poczytać me zacne wypociny :) Uwielbiam was za to :D

Prolog

Czarnowłosa dziewczyna schowała się za rogiem budynku. Było blisko. Mogli ją złapać. Skręciła w jedną z niezliczonych, brukowanych uliczek Hekki unikając wzroku przechodzących obok ludzi. Musiała jak najszybciej wydostać sie z miasta, dotrzeć do Klity.

Ściągnęła włosy w warkocza i zrzuciła z siebie długi ciemny płaszcz. Ewentualni świadkowie minionego zdarzenia nie powinni jej rozpoznać. Bynajmniej nie od razu. Nie biegała jakoś szybko. Chciała po prostu opuścić Hekkę.

Mijała kamiennice, strzeliste dachy kolorowych domków. Ulicami chodzili ludzie zajęci swoimi sprawami. W jednym z ogródków biło sie dwóch chłopców. W końcu dziewczyna przebiegła przez bramę, od razu, instynktownie kierując sie w lewo.

Po kilku minutach dotarła na skraj lasu. Przystanęła opierając dłonie na kolanach. Sprawdziła kieszeń spodni. Żółtawa kartka spoczywała na jej dnie, cicho szeleszcząc podczas biegu, czy nawet marszu. Udało jej sie. W końcu.

-Ava! - głos dobiegł zza gęstwiny drzew - co ty tutaj robisz?

Spomiędzy strzelistych sonen wyłonił się około trzydziestoletni mężczyzna ze skórzaną torbą przewieszoną przez ramię. Przy pasie zwisały dwa krótkie miecze - podobno jedne z najlepszych w całym Iberisie. Uśmiechał się do niej wyciągajac dłoń, na której spoczywała garść dojrzałych jagód.

-Misja - wyjasniła krótko - Muszę się dostać do Klity i dostarczyć to Claudiusowi - pomachała pożółtkłą kartką.

-Cały czas te twoje przeszpiegi? Nie powinnaś zajmować się szkoleniem błękitnych?

-To w tej chwili wazniejsze, błękitni mogą poczekać, mają też paru innych nauczycieli.

-Dobrze wiesz, że Claudius Ci zaufał. Jesteś najmłodszą mentorką w historii Łowiectwa.

-Tak, tak. A co ty byś zrobił na moim miejscu? Tak samo jak ja wiem o swojej pozycji w Łowiectwie, tak i ty zdajesz sobie sprawę, że jeżeli nie powstrzymamy gildii, Hekka upadnie jeszcze szybciej.

Mężczyzna przygryzł wargę.

-Nie kłóćmy sie, Ty - podjeła dziewczyna. - Może i jestem o połowę młodsza, ale na pewnych sprawach zależy mi równie mocno, jak tobie.

-Chodźmy już do Klity Stojąc tutaj ryzukujemy, że ktoś lub coś odbierze nam twój mały skarb.

Idąc wydeptanymi ścieżkami juz nie odzywali się do siebie. Zawisła pomiędzy nimi dosyć niezręczna atmosfera. Ava rozpusciła włosy i przeczesała je palcami nie zwarając uwagi na brudne dłonie. Po dłuższym marszu dotarli do sporego budynku stojącego na rozległej polanie. Oświetlone ostatnim światłem dnia brudne, kamiennie cegły wyglądały na dosyć stare. Budowla wyglądąła na zaniedbaną, ale to były tylko pozory. 

Ty zapukał do drzwi najpierw sześć, postem trzy, a na koniec cztery razy i odsunął się w niemym oczekiwaniu. Drzwi nie miały klamki, ani zamka. Dało się je otworzyć wyłącznie od wewnątrz. Tak przyjmowano gości oraz Łowców, którzy wracali z rutynowych patroli, czy ustalonych, zapanowanych wcześniej misji.

Drugie wejście znajdowało się jakies dwieście metrów od Klity. Wchodzili tamtędy tylko niektórzy Łowcy. Wracający z bardzo niebezpiecznych akcji, chcący zgubić kogoś w pościgu, lub wracający zbiorowoscią, gdy nikt nie mógł otworzyć głównych drzwi.

W końcu w wejściu stanął Claudius. Aktualny przywódca Łowiectwa. W jego ciemnych włosach zaczynały się pojawiać juz pierwsze oznaki siwizny, ale ostre rysy twrzy i budzące respekt spojrzenie pozostawało niezmienne.

-Avalon, Tyson. Dobrze wiedzieć ze żyjecie. - Było to stare przywitanie Łowców. Dawniej witano się tak tylko po wymagajacych bitwach, czy niebezpiecznych misjach. Teraz, wypowiadane dzień w dzień, stało się to juz prawie żartem.

Ty usmiechnął się nikło.

-Ciebie równiez, Claudiusie. Siwizna jeszcze pozwala Ci patrzeć w lustro? - odparł. Dowódca spiorunował go wzrokiem.

-Mam ogrom informacji - wtrąciła Ava - chyba, że wolisz zajmowac się swoim owłosieniem.

-Na prawdę, bardzo zabawne. Poważnie, nie moge powstrzymac smiechu. Nie rozmawiajmy w drzwiach. Za dużo mogłoby sie wydarzyć - wesoła atmosfera prysła. Przeszli  przez próg i znaleźli się w sieni. Ściany pozbawione okien i miękki, puszysty dywan nadawały pomieszczeniu trochę prostego uroku. Właśnie to miejsce od wielu lat było dla Avy domem. Najlepszym domem.

Ruszyli korytarzem mijając wiele wąskich drzwi, zza których dochodziły rozmowy i nieskrywane śmiechy. W miarę jak cichły, drzwi zaczeły się pojawiać się coraz rzadziej. Niektóre były otwarte - ukazywały obszerne sale treningowe pełne sprzętu do ćwiczeń i broni.

Claudius wprowadził całą trójkę do pomieszczenia zawalonego stertami kopert z przerwanymi woskowymi pieczęciami. Pieczęcią Łowiectwa był sokół trzymajacy w szponach miecz.

-Opowiadaj - rzucił Claudius wskazując im puste fotele. Miękkość oparcia była dla Avy rozkoszą po odbytej misji.

-Znowu byłam w ich siedzibie. Oto co znalazłam - wyciągnęła z kieszeni kartkę i odsuwając trochę zabazgrolonych kartek rozłożyła ją na biurku. - To plan całej bazy. Jak się okazuje ich dziura ma całkiem ciekawe podziemia. Czerpią wodę z podmiejskich kanałów. Aha, no i te wiatraki tutaj - wskazała palcem na precyzyjny rysunek - to filtry, bez dwóch zdań. Z zapisków na dole strony zrozumiałam jedynie, że ich kolejna akcja ma mieć miejsce daleko poza Hekką. Nie do końca rozumiem wszystkie ich szyfry. Prawie mnie nakryli, kiedy złożyłam mała wizytę w pokoju ich szefa, ale gra była warta świeczki. Powinnam rozpracować wszystko na tej kartce w ciąu kilku najblizszych dni...

-Hej, przychamuj - dowótca spojrzał na nią z uniesionymi brwiami - Wiem, że to dla Cibie ważne, i że angażujesz w to teraz większość swojego czasu, ale nie sądzisz, że powinni zająć sie tym także inni?

-Duża grupa mogła by wzbudzić podejrzenia wśród pozostałych członków gildii - zaoponowała.

-Avi, - przerwał niespodziewanie Ty - daj mi chwilę porozmawiać z Claudiem. Dosłownie trzy minuty, potem możesz tu wrócić nie zważając na to, w jakim stadium rozmowy będziemy, tylko nie podsłuchuj, dobra?

-Nie rozmawiajcie o mnie, beze mnie! Nie jestem już dzieckiem, myślałam, że dostatecznie to wam wszystkim udowodniłam. Nie dojdziemy do niczego, jeżeli nie zaczniecie traktować poważnie mnie i tego co mówię.

-Również nie dojdziemy do niczego, jeśli nie przestaniesz się z nami tak zajadle kłócić - Claudius wyraźnie ledwo trzymał nerwy na wodzy.

Ava chciała zabić obydwóch mężczyn wzrokiem. Kiedy ją zignorowali wyszła.

Znajdując sie z powrotem w niekońcącym się korytarzu wpatrywała się w zdobiony zegar ścienny. W tym moemencie trzy minuty równie dobrze mogły być wiecznością. Przeszukała własne myśli w poszukiwaniu konsekwencji kłótni z dowódcą i nie wypełniania obowiązków mentora świeżo przybyłych.

Zdegradowanie. Odebranie możliwości głosowania do odwołania. I najgorsza - nakaz wstrzymania się od uczestnictwa w misjach, dopóki nie bedzie to absolutnie konieczne. Czarnowłosa dziewczyna musiała liczyć się z tym, że mogą wybrac karę dowolną, albo wszystkie naraz.

Gdy czas w końcu minął Ava wpadła z powrótem do pokoju, ale zastała Ty'a i Claudiusa siedzących sztywno w fotelach.

-No więc? - spytała.

-Poza tym, że od dzisiaj będziesz mi codziennie zdawała raporty z postepów wszystkich błękitnych nie czekają Cię prawdopodobnie żadne konsekwencje. Możliwe, że przydzielimy Ci partnera do misji w gildii, jesteś jedną z najlepszych Łowców jakich miałem, ale działasz zbyt pochopnie, zrozum.

-Kogo miałbyś mi przydzielić?

-Jeszcze nie wiem. Na razie nie musisz się tym martwić, bo cały jutrzejszy dzień spędzasz na treningach z błękitnymi. Tylko bez dyskusji - dodał kiedy zobaczył, że Ava już otwiera usta, by coś powiedzieć.

-Będę Ci jutro towarzyszył - rzucił Ty pewnie myśląc, że to pocieszy dziewczynę.

-Na razie to koniec tego jakże uroczego spotkania. Możecie udać się do siebie.

-Potrzebuję więcej wyjaśnień... Jak mają wygladać raporty? I co sie stanie jesli gildia nabierze podejrzeń, bo sie jutro nie pojawię? I...

-Raporty ustne. krótkie i zwięzłe, ale masz to robić absolutnie codziennie. Co do gildii, to na pewno sobie z tym poradzisz kiedy już... Hm... uznam, że możesz wrócić do tej misji.

Ava zaniemówiła. Więc jednak. Poniekąd był to nakaz wstrzymania się od misji. Ona - urodzony Łowca na pewno nie bedzie potrafiła tego znieść. Wybiegła z pomieszczenia powodując zawalenie się kilku stosów kopert i trzasnęła drzwiami.